Witajcie,
Chcieliśmy Was powiadomić, że serwis naukadomowa.pl będzie dostępny od 01-11-2018 r. pod nowym adresem:
naukadomowa.wordpress.com
Nadal kontynuujemy edukację domową i będziemy zamieszczać posty o jej postępie.
Zapraszamy.
Witajcie,
Chcieliśmy Was powiadomić, że serwis naukadomowa.pl będzie dostępny od 01-11-2018 r. pod nowym adresem:
naukadomowa.wordpress.com
Nadal kontynuujemy edukację domową i będziemy zamieszczać posty o jej postępie.
Zapraszamy.
Na ostatnich zajęciach zajęliśmy się czymś, co chłopcy bardzo lubią, czyli zabawami kulinarnymi, a dokładnie przygotowaniem figurek z jajek 🙂
Wykorzystaliśmy:
Większość etapów pracy Wiktorek i Karolek wykonywali samodzielnie: obierali jajka, kroili warzywa, ozdabiali figurki i przy mojej niewielkiej pomocy układali wszystkie elementy na talerzykach. Do działania nie trzeba było Ich ani chwili namawiać 🙂
Gotowe prace wywołały mnóstwo radości!
Uśmiechy to jednak nie jedyna zaleta tego typu prac. Wszelkiego rodzaju zabawy kulinarne pomagają w nauce estetyki podawania posiłków, są świetną okazją do próbowania nowych smaków, wspaniale rozwijają też małą motorykę dzieci. Są również naturalną okazją do utrwalania nazw nieznanych warzyw czy innych produktów spożywczych, rozmowy o smakach i naszych upodobaniach. Pokazują dzieciom, jak w łatwy sposób przygotować niespodziankę dla kogoś bliskiego 🙂
Inne nasze kulinarne zabawy możecie znaleźć między innymi w poniższych postach:
Dzisiaj zaproponowałam Karolkowi ćwiczenia małej motoryki, a dokładnie kolorowania i wycinania, w trochę innej formie. Na chwilkę Karolek przemienił się we fryzjera i zajął stylizacją fryzury naszego papierowego klienta 🙂
Zaczęło się od kolorowania i tym sposobem na papierowych włosach pojawiły się wszystkie kolory tęczy:
Po skończeniu kolorowania, przyszła pora na stylizację fryzury za pomocą nożyczek:
Wspólnie stworzyliśmy zarówno fryzurę z włosów prostych, jak i kręconych (nawijając papierowe paski na kredki):
Na koniec Karolek był bardzo zadowolony z efektów swojej pracy 🙂
Wykorzystana przez nas karta pracy pochodzi ze strony Printoteka.pl
Tangram to chińska łamigłówka znana od ponad 3000 tysięcy lat. Składa się z siedmiu figur geometrycznych ( dwóch dużych trójkątów prostokątnych, jednego średniego trójkąta prostokątnego, dwóch małych trójkątów prostokątnych, jednego kwadratu i jednego równoległoboku) powstałych na skutek określonego rozcięcia kwadratu.
Układanie tangramu ma ogrom zalet: rozwija wyobraźnię przestrzenną, uczy logicznego myślenia, wyzwala kreatywność i skłania do poszukiwania nowych rozwiązań. Tangram nigdy się nie nudzi ponieważ możemy wykorzystywać go na zajęciach z dziećmi na wiele przeróżnych sposobów, dostosowując poziom trudności do umiejętności dziecka.
Na dzisiejszych zajęciach Karolek ułożył z figur tangramu cztery różne kombinacje: statek, kotka, wielbłąda i królika. Każda kolejny obrazek był trudniejszy, a przy ostatnim z nich wspomogłam Karolka narysowanym na kartce konturem królika.
Wykorzystane przez nas pomoce pochodzą ze strony Printoteka.pl.
Na dzisiejszych wspólnych zajęciach Wiktorka i Karolka rozmawialiśmy o różnorodnych zwierzętach zamieszkujących państwa Europy. By lepiej je poznać wykorzystaliśmy specjalną mapę. Zwierzęta narysowane są na obszarach na których występują, a z prawej strony wypisane są ich nazwy. Wspólnymi siłami kolejno odczytywaliśmy nazwy, a następnie szukaliśmy danego zwierzątka. Ze znalezieniem większości z nich chłopcy nie mieli większego problemu, bywały jednak też takie nad którymi trzeba było zastanowić się dłuższą chwilę lub wspomóc się Internetem.
Wśród zwierząt umieszczonych na mapie znalazły się: narwal, mewa siwa, jeleń, borsuk, renifer, lis polarny, delfin, jeż, wiewiórka, lis rudy, koziorożec, zając, pelikan, nietoperz, bóbr, bielik zwyczajny, ryś, niedźwiedź brunatny, gronostaj, wilk, sarna i dzik.
Wykorzystana przez nas mapa pochodzi z serwisu Printoteka.pl na którym znaleźć można również materiały związane z innymi kontynentami.
Znacie bajkę o trzech świnkach? My na dzisiejszych zajęciach z Karolkiem poznaliśmy ją w trochę innej wersji, w której występują świnki o bardzo ciekawych imionach: Leniuszka Ogromniuszka, Leniuszka Odrobniuszka i Wcalenie Leniuszka. Karolek był zachwycony tymi imionami 😉
Wspólnymi siłami przygotowaliśmy trzy domki: słomiany, drewniany i murowany oraz kukiełki przedstawiające trzy świnki i wilka.
Karolek dzielnie wycinał, naklejał postacie na karton i przymocowywał do nich patyczki.
Kiedy wszystkie elementy były już gotowe, chłopiec rozsiadł się wygodnie i oglądał teatrzyk w moim wykonaniu 🙂 Po jego zakończeniu, wcielił się w rolę wilka i wspólnie odgrywaliśmy historyjkę jeszcze kilka razy. W między czasie Karol zmienił jej wersję i na końcu wilk zjadł wszystkie trzy świnki 😉
Tego typu zajęcia, to nie tylko wesoła zabawa, ale również świetne ćwiczenia zapamiętywania tekstów, ich powtarzania oraz własnego wymyślania. Z racji tego, że Karol bardzo je lubi, na pewno będziemy wracać do nich częściej.
Wykorzystana przez nas bajka oraz sylwety postaci i domków pochodzą ze strony Printoteka.pl.
My już po wakacjach i wracamy z pełnym zaangażowaniem i nowymi pomysłami 🙂
Na początek przygotowałam dla Wiktorka i Karolka Karty Wakacyjnych Wspomnień. Wersja trudniejsza dla starszego:
I łatwiejsza dla młodszego:
Wypełnianie kart stało się świetną okazją do opowiadania o wakacjach, a tym samym ćwiczenia umiejętności formułowania zdań i opisywania swoich przeżyć.
Chłopcy zabrali swoje karty na pamiątkę. Myślę, że mogą stać się świetnym uzupełnieniem rodzinnego albumu 🙂
Na dzisiejszych zajęciach razem z Wiktorkiem i Karolkiem wykonaliśmy takie piękne, kolorowe owoce 🙂
Rozpoczęliśmy od wycięcia wszystkich potrzebnych elementów. Potrzebujemy ich ośmiu do zrobienia jednego owocu. Następnie dokładnie złożyliśmy każdy z elementów na połowę i skleiliśmy je z sobą.
Wykorzystane przez nas szablony owoców pochodzą ze strony internetowej Easy Peasy and Fun.
Karolek uwielbia cyferki i wszelkiego rodzaju zabawy matematyczne, dlatego poświęcamy im zazwyczaj sporą część zajęć. Przeliczamy elementy, dodajemy, odejmujemy, porównujemy zbiory, tworzymy zbiory o jednakowej liczbie elementów. Do ćwiczeń często wykorzystujemy magnesy, guziki, koraliki, kolorowe obrazki, figury geometryczne i inne elementy, dzięki którym matematyka staje się bardzo „konkretna” 🙂
Na dzisiejszych zajęciach do ćwiczeń wykorzystaliśmy materiały z pakietu przygotowanego na Pierwszy Dzień Lata i dostępnego bezpłatnie na stronie Wydawnictwa Przygód Fenka – tutaj.
Jednym z materiałów z tego pakietu są kolorowe lody. Na części z nich znajdują się cyfry, a na części kolorowe kropeczki. Zadaniem malucha jest dobranie ich w pary. Dla większej trwałości pomoce można zalaminować.
W wspomnianym pakiecie znajdziecie również sporo innych ćwiczeń matematycznych, a także tych kształcących małą motorykę.
Czy wiecie co to takiego agamograf? Wiktorek i Karolek dowiedzieli się tego na dzisiejszych zajęciach, a nawet wykonali swoje własne prace tego rodzaju 🙂
Agamograf to podwójny, złożony w harmonijkę obrazek. Zależnie od tego z której strony na niego spoglądamy widzimy jedną, bądź druga ilustrację.
Zobaczcie sami:
Wykorzystany przez nas szablon możecie znaleźć tutaj. Myślę, że świetnym pomysłem jest również zrobienie własnego agamografu ze zdjęć. My na pewno niebawem spróbujemy 🙂
Na dzisiejszych zajęciach Karolek i Wiktorek wykonali takie oto walizki z narzędziami:
Przekopując Internet trafiłam na nie na stronie Itsy Bitsy Fun. Wspólnie z chłopcami wycięliśmy walizki i nakleiliśmy na gruby karton, tak by były trwałe i mogły służyć do zabawy 🙂 Poszczególne narzędzia w miarę możliwości Wiktorek i Karolek wycieli samodzielnie i nakleili je w odpowiednie miejsca.
Dopasowywanie było dla obu chłopców bardzo proste, dlatego też głównym celem zadania, było doskonalenie umiejętności posługiwania się nożyczkami i klejem (w atrakcyjnej formie). Młodszym dzieciom można wyciąć wszystkie elementy , zalaminować je i w ten sposób stworzyć świetną pomoc do wielokrotnego dopasowywania 🙂
Do wykonania tego eksperymentu potrzebujemy:
Najpierw wkraplamy atrament do szklanki z zimną wodą. Zaobserwować możemy jak atrament tworzy fantazyjne wzory i powoli zabarwia coraz więcej wody na niebiesko. Po zamieszaniu, całość zmienia kolor.
Następnie wkraplamy atrament do szklanki z gorącą wodą. Możemy zaobserwować, że zachowuje się on zupełnie inaczej: rozmywa się. Po zamieszaniu kolor niebieski zupełnie znika.
Jest jednak sposób, by atrament pojawił się z powrotem! Wystarczy dodać odrobinę octu 🙂
Czary mary!
Mam dla Was jeszcze niespodziankę! Dziś po raz pierwszy Wiktorek postanowił napisać o eksperymencie kilka słów od siebie:
Ten eksperyment był bardzo fajny. Najbardziej podobało mi się wlewanie octu, a ciężkie było wstrzykiwanie tuszu. Nie martwcie się, że z gorącej wody znika tusz, bo to jest eksperyment.
Koniecznie obejrzyjcie filmik! I zwróćcie uwagę na przeuroczy bezzębny uśmiech na końcu ;D
Na jednych z ostatnich zajęć zaproponowałam Wiktorkowi i Karolkowi pracę plastyczną pt. „Wiosna” . Technika plastyczna jaką tym razem wybraliśmy to rysowanie kredkami świecowymi na papierze ściernym.
Kilka rad:
U nas wyglądało to tak:
Dziś przedstawiamy Wam kolejny eksperyment, który bardzo nam się spodobał 🙂
Do jego wykonania potrzebujemy:
Najpierw do wybranego przez nas, wysokiego naczynia wlewamy wodę. Następnie wsypujemy do niech trochę nadmanganianu potasu i czekamy chwilę aż woda równomiernie się zabarwi. Teraz kolej na niewielką ilość mydła w płynie. Na końcu do całej mieszanki, szybkim ruchem wlewamy wodę utlenioną. Efekt WOW gwarantowany! 🙂
Efekty naszego doświadczenia możecie zobaczyć na poniższym filmiku:
Eksperyment z nadmanganianem potasu
Pierwszy raz robiłam ten eksperyment w zwykłej szklance i jak się domyślacie, 90 % mikstury wyskoczyło mi na stół. Wiktorek był co prawda zachwycony, ale zmywanie śladów z nadmanganianu potasu nie należy do najłatwiejszych, dlatego zdecydowanie polecam wysokie naczynie 😉 Radzę również zaopatrzyć się w gumowe rękawiczki… chyba że ktoś lubi brązowe, utrzymujące się zdecydowanie zbyt długo, ciapki na dłoniach…;)
Wiktorek i Karolek uwielbiają eksperymenty! 🙂
Na jednych z ostatnich zajęć udało nam się uzyskać taki wspaniały efekt:
Potrzebne składniki:
Najpierw wlaliśmy do szklanki olej (trochę ponad połowę jej wysokości), a następnie około 1/4 szklanki wody. Kolejnym etapem było dodanie jednej lub dwóch kropelek barwnika spożywczego w dowolnym kolorze (najlepiej jakimś ciemniejszym, żeby był dobrze widoczny w oleju). Na koniec wrzucamy dwie musujące tabletki aspiryny (przypuszczam, że równie dobrze sprawdzi się np. musujące wapno, ale nie próbowałam). Teraz możemy już oddać się obserwacjom 🙂
Zobaczcie jak to wyglądało u nas:
Patyczki higieniczne, choć niepozorne, świetnie sprawdzają się przy wykonywaniu różnego rodzaju prac plastycznych, a także w ćwiczeniach małej motoryki.
Wykorzystaliśmy je np. do zrobienia wielkanocnego zajączka, którego możecie zobaczyć tutaj.
Na dzisiejszych zajęciach skorzystaliśmy z bardzo ciekawej pomocy dydaktycznej, jaką są karty z pisankami pełnymi małych białych kółeczek. Najlepiej wypełnia się je za pomocą właśnie patyczków higienicznych i farb plakatowych.
Wykorzystane przez nas karty pracy pochodzą ze strony Itsy Bitsy Fun, a już niedługo inne pomoce tego rodzaju będziecie mogli znaleźć na stronie naszego Wydawnictwa http://www.fenek.pl.
Patyczki higieniczne można zastąpić gumką umieszczoną na końcu ołówka, albo w przypadku kart z większymi białymi kółeczkami, po prostu palcami.
Wracamy po dłuuugim chorowaniu i niecierpliwie czekamy na zbliżające się wielkimi krokami Święta Wielkanocne 🙂
A jeśli Wielkanoc to oczywiście pisanki! Dziś w wydaniu paseczkowym 🙂
Czego potrzebujemy?
Na początku z białej kartki wycięłam duże jajo. Resztą zajął się Wiktorek: sam wycinał paski z kolorowych kartek, sam układał je w powtarzający się sposób, sam przyklejał i sam odcinał wystające poza brzegi białej kartki paski 🙂 A na koniec sam podpisał swoją pracę!
Jakiś czas temu rozpoczęłam z Karolkiem naukę czytania metoda sylabową. Pierwszym jej etapem jest nauka samogłosek. Poświęciliśmy temu sporo czasu, dając sobie możliwość wykonania naprawdę wielu różnego rodzaju ćwiczeń. O niektórych z nich możecie przeczytać w poniższych postach:
Ważne jest, by przy tym etapie nie tylko uczyć dzieci samogłosek w izolacji, ale również łączyć je ze sobą, tak aby nabierały konkretnego znaczenia np.
krzyk – AAAAA!
zdziwienie – OOOO!
sygnał karetki pogotowia – EO EO…
itd.
Samogłoski Karolek ma już opanowane naprawdę dobrze, pora więc rozpocząć kolejny etap nauki, czyli wprowadzanie sylab otwartych np. MA, TU, PO…
Zgodnie z założeniami metody sylaby powinno się wprowadzać w kolejności:
PA, PO, PU, PÓ, PE, PI, PY
MA, MO, MU, MÓ, MI, MY
LA, LO, LU, LÓ, LI, LY
BA, BO, BU, BÓ, BI, BY
FA, FO, FU, FÓ, FI, FY
WA, WO, WU, WÓ, WI, WY
TA, TO, TU, TÓ, TI, TY
DA, DO, DU, DÓ, DI, DY
My jednak, jak zwykle wprowadzimy swoje modyfikacje i zaczniemy od sylab z literką M i T, tak aby jak najszybciej móc ułożyć i odczytać dwa najważniejsze dla każdego malucha słowa, czyli MAMA i TATA.
Przygotowanie pomocy już rozpoczęte:
A już niedługo pokaże Wam w jaki sposób z nimi pracujemy 🙂
Wiktorek rozpoczął swoją przygodę z czytaniem, kiedy miał 3 lata. Zaczynaliśmy od metody czytania globalnego Glenna Domana, która dla malucha w tym wieku sprawdzała się naprawdę znakomicie. Po niedługim czasie chłopiec rozpoznawał już naprawdę dużą grupę wyrazów, co więcej każdy następny dawał Mu sporo radości 🙂
Po trzech tygodniach pracy wyglądało to tak:
Wikorek – 3 lata – metoda globalna
Wraz z upływem czasu Wiktorek rozpoznawał nie tylko pojedyncze wyrazy, ale również całe zdania:
Wiktorek – 3,5 roku – metoda globalna
Kiedy Wiktor skończył cztery lata, metoda Glenna Domana przestała nam wystarczać i postanowiłam dołożyć do niej metodę sylabową. Chłopiec rozpoznawał już wszystkie samogłoski, więc pominęliśmy ten etap i zaczęłam od wprowadzania sylab otwartych, które po niedługim czasie łączyliśmy już w dwusylabowe wyrazy:
Wiktorek 4 lata – metoda sylabowa (w nazwie wideo na youtube jest błąd, Wiktor miał wówczas 4 lata i 3 miesiące)
Kolejnym krokiem było rozpoczęcie pracy z Elementarzem do nauki czytania metodą sylabową wydawnictwa Pasja, który bardzo się u nas sprawdził i który z czystym sumieniem możemy polecić:
Wiktorek – 4,5 roku – metoda sylabowa
Obecnie Wiktorek ma 6 lat. Kilka tygodni temu z wielkim entuzjazmem ogłosił, że UWIELBIA CZYTAĆ i jak jedzie samochodem z rodzicami to czyta wszystkie napisy, które mijają po drodze 🙂 Czytanie jest dla Niego przyjemnością, ponieważ nie sprawia Mu już praktycznie żadnego kłopotu. Kiedy słucham tekstu czytanego przez Niego na głos, wyraźnie słyszę jak korzysta zarówno z metody globalnej (wygląd wielu słów zapamiętał tak dobrze, że nie musi się nad nimi zastanawiać ani chwili), jak i metody sylabowej, za pomocą której odczytuje dłuższe i bardziej skomplikowane słowa. Nie ma głoskowania, dlatego też czytanie idzie bardzo sprawnie, co przekłada się na rozumienie treści. Chłopiec zawsze umie odpowiedzieć na moje pytania dotyczące przeczytanego przez siebie opowiadania, opisu czy komiksu. Obecnie doskonalimy tempo czytania, stosowanie znaków przestankowych oraz odczytywania dwuznaków, które czasem się Wiktorkowi mylą. Korzystamy z Czytanki wydawnictwa Didasko, a także wielu innych książeczek dla dzieci.
Poniższe nagranie pochodzi sprzed kilku dni. Czytany tekst Wiktorek widział pierwszy raz.
Na dzisiejszych zajęciach Wiktorka wykonaliśmy bardzo ładnie prezentującą się pracę plastyczną 🙂
Zaczęliśmy od kolorowania ilustracji (pomijając sam balon):
Kolejnym etapem było wycięcie ośmiu kolorowych pasków. Ich długość to 17 cm, a szerokość 1,5 cm (takie wymiary pasują do szablony balona, który wykorzystaliśmy).
Następnie należy zagiąć końcówki pasków, posmarować je klejem i przykleić do krawędzi balonu:
Końcowy efekt jest naprawdę piękny 🙂
Szablon kolorowanki z której skorzystaliśmy pochodzi ze strony Easy Peasy and Fun.
Superbohaterowie Marvela to ostatnio temat, który na naszych zajęciach pobija każdy inny. Karolek, który zazwyczaj broni się przed kolorowaniem rękami i nogami, Iron Mana może kolorować nawet przez godzinę bez najmniejszego protestu 😉 Postanowiłam z tego skorzystać i przygotowałam cały cykl zajęć z superbohaterami.
Chyba każdy robił kiedyś w szkole ruchomego pajacyka na sznurku. A może by tak zrobić… Iron Mana na sznurku? Albo Kapitana Amerykę?
Chłopcy byli zachwyceni! 🙂
Rozpoczęliśmy od pokolorowania części naszych bohaterów. Potrzebne były: dwie nogi, dwie ręce oraz tułów z głową.
Kolejnym etapem jest zrobienie małych dziurek w rękach i połączenie ich sznurkiem, tak jak na zdjęciu:
Dokładnie tak samo postępujemy z nogami.
Kończyny montujemy do korpusu za pomocą guzików połączonych cieniutkim drucikiem.
Wygląda to mniej więcej tak:
W ten sam sposób przytwierdzamy wszystkie cztery kończyny.
Na koniec do sznurka łączącego ręce i sznurka łączącego nogi, przywiązujemy pionowo kolejny kawałek sznurka. Poprzez pociąganie za niego, będziemy wprawiali naszego bohatera w ruch.
A tak wygląda to w praktyce 🙂
Wiktorek jest już na tyle duży i posiada takie umiejętności, że coraz częściej angażuję go w przygotowywanie różnego rodzaju pomocy dydaktycznych na zajęcia dla młodszego brata 🙂 Wiktor bardzo to lubi i zawsze cieszy się z efektów. Tym razem wspólnymi siłami przygotowaliśmy kartoniki z samogłoskami, które Karol będzie mógł poznawać za pomocą dotyku.
Wykorzystaliśmy:
Karolkowi nasze pomoce spodobały się tak bardzo, że nie chciał się od nich oderwać 🙂 W niedługim czasie planuję przygotować dla niego podobne kartoniki, ale tym razem z cyframi.
Uwielbiam sylabową metodę nauki czytania! Najlepszym dowodem na wspaniałe efekty, które przynosi, jest nasz sześcioletni Wiktorek, który jest w stanie bez kłopotu przeczytać właściwie wszystko. A co więcej, dziś oświadczył mi, że On uwielbia czytać i nawet jak jedzie samochodem to czyta napisy na sklepach i budynkach ;D Nic lepszego nie mogłam chyba usłyszeć!
Jak już wspominałam nie raz i jak możecie przeczytać w wielu opracowaniach dotyczących metody sylabowej, jej pierwszym etapem jest nauka samogłosek. Karolek od jakiegoś czasu dzielnie z nimi pracuje 🙂
Na dzisiejszych zajęciach zaproponowałam mu dwa ćwiczenia w wyszukiwaniu i dopasowywaniu samogłosek: domek, w którym litery znajdowały się na oknach i drzwiach oraz drzewko w którym litery zapisałam na jabłkach.
Inne nasze ćwiczenia dotyczące nauki samogłosek możecie znaleźć tutaj, tutaj i tutaj.
Ten temat chodzi za mną już od dawna. Właściwie to od czasu studiów, kiedy zaczęłam odbywać praktyki w przeróżnych przedszkolach w Bielsku i okolicach.
Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Grupa trzylatków. Zadaniem dzieci jest wycięcie postaci, przyklejenie jej na kolorową kartkę, a następnie ozdobienie kolorowymi pieczątkami. Dzieci kolejno dostają nożyczki do rąk, a nauczycielka robi im zdjęcia. Następnie sama wycina sylwetki. Czasem wycinają dzieci, a nauczycielka „tylko” po nich poprawia. Kolejnym etapem jest zrobienie dzieciom zdjęć z klejem i z pieczątkami. Z całej pracy dzieci wykonują jakieś 10%. Resztę IDEALNIE robi pani nauczycielka. Na tablicy przed salą przedszkolną pojawia się wystawa IDEALNYCH prac. Na stronie internetowej natomiast zdjęcia ukazujące, że prace są dziełem przedszkolaków (można to chyba spokojnie nazwać po prostu OSZUSTWEM!)
Brzmi niewiarygodnie?
A jednak jest świętą prawdą. A w wielu placówkach codziennością. Wiem z własnego doświadczenia. Wiem z opowieści wielu moich koleżanek, które pracują w przedszkolach.
Wykonywanie prac plastycznych ZA dzieci. W jakim celu? A no właśnie w takim, żeby było IDEALNIE. Bo to tak pięknie, kiedy przed salą wiszą takie cudne obrazki, bo i rodzice lubią takie oglądać i przecież samo przedszkole jakieś takie lepsze się wtedy wydaje. Patrzcie! W naszym przedszkolu dzieci wykonują takie piękne prace! A no i zdjęcia na stronie internetowej można pooglądać, jak to dzieci, te idealne prace robiły! Przecież upaćkane klejem, krzywo wycięte i niedokładnie pokolorowane prace plastyczne, nie będą się ładnie prezentować na wystawce, nie będą dobrą reklamą przedszkola, dyrektora (bo często to on wywiera presję na nauczycielach), nadgorliwych nauczycieli.
Dla mnie, jedną z najważniejszych rzeczy, po której poznam, że dane przedszkole jest dobre dla dziecka są BRZYDKIE prace plastyczne wiszące przed salą. Tak. Dokładnie tak. Takie usmarowane klejem, niedokładnie pokolorowane, krzywo wycięte… Takie, jakie samodzielnie jest w stanie zrobić kilkulatek. Jeśli widzę takie prace, to wiem, że dziecko wykonało je samodzielnie, a podczas wykonywania pracy miało szansę poćwiczyć swoje umiejętności i je rozwijać. I wiecie, co? Osobiście uwielbiam takie NIEIDEALNE prace przedszkolaków. Bo w tym braku doskonałości jest właśnie cały ich urok. Właśnie w tym, kiedy przedszkolak przyklei owcy oczy na brzuchu zamiast na głowie i w tym kiedy pomaluje słonce na zielono i w tym kiedy upaćka całą kartkę klejem…
Czego uczymy dzieci, wykonując prace za nie? Że same nie są w stanie sobie z nią poradzić i że my zrobimy to lepiej. Nie trzeba chyba opisywać jakie fatalne ma to skutki dla jego rozwoju, poczucia własnej wartości i wiary w swoje możliwości.
Tekst nie ma na celu piętnować przedszkoli, bo oczywistym jest że są te dobre i te marne. I że nawet w tych drugich często pracują wspaniali nauczyciele, którzy na pierwszym miejscu stawiają dobro dziecko, a nie renomę przedszkola. Warto jednak zwrócić uwagę na tę kwestię przy wyborze przedszkola. Warto też zastanowić się nad swoją własną postawą. Czy jako rodzic nie wykonuję pewnych prac, które maluch mógłby zrobić sam, za niego? Bo szybciej, bo lepiej, bo ładniej, wygodniej…
Skłamałabym, gdybym napisała, że nigdy nie zrobiłam niczego za dziecko. Bo zdarzają się sytuacje, kiedy przedszkolak np. za nic na świecie nie chce w danym dniu wycinać, ale już drugi etap pracy, jakim jest kolorowanie chętnie wykona. Czasem robię więc coś ZA dziecko, ale ZAWSZE ma ono najpierw możliwość zrobienia tego samodzielnie. I do tego go zachęcam.
Nowe prywatne przedszkola wyrastają jak grzyby po deszczu. Reklamują się całą gamą zajęć dodatkowych, wspaniałymi pomocami dydaktycznymi, wielkim ogrodem, wykwalifikowaną kadrą… Gdybym ja miała otworzyć swoje przedszkole, na reklamie zawarłabym tylko jedną informację: W naszym przedszkolu nie wykonujemy prac ZA dzieci.
Folia bąbelkowa idealnie imituje przyssawki znajdujące się na ramionach ośmiornicy. Wystarczy tylko wyciąć paski folii i pomalować je na wybrany kolor za pomocą farby plakatowej. Z jednym i drugim zadaniem bez kłopotu poradzi sobie trzylatek 🙂 Gotowa ośmiornica prezentuje się naprawdę ciekawie. Myślę, że byłaby również dobrą dekoracją na jakieś przedszkolne przedwakacyjne przedstawienie 🙂
Jeśli chcecie zobaczyć nasz inny pomysł na wykorzystanie folii bąbelkowej, zajrzyjcie tutaj.
Folia bąbelkowa to taki fantastyczny wynalazek za którym przepadają zarówno dzieci, jak i dorośli i chyba jeden z najlepszych „odstresowywaczy” i „zabijaczy czasu” na świecie ;D
Dziś chcę Wam pokazać jaki piękny efekt otrzymaliśmy, kiedy wykorzystaliśmy ją do stworzenia zimowego drzewka.
Czego potrzebujemy?
Najpierw na niebieskich kartkach namalowaliśmy pień drzewa oraz gałęzie. Następnie chłopcy wycieli z folii bąbelkowej różnej wielkości koła. Kluczowym etapem było malowanie ich farbą (ważne jest by była dość gęsta, nie dodajemy wiec zbyt wiele wody) i odbijanie na gałęziach drzewa 🙂
Praca łatwa i dzięki wykorzystaniu folii bąbelkowej, dla dzieci bardzo interesująca, a dodatkowo efekt naprawdę ciekawy 🙂 Myślę, że ta technika świetnie sprawdzi się również wiosną przy tworzeniu kwitnącego drzewa.
Dobrym punktem wyjścia do odpowiedzi na tytułowe pytanie jest przeprowadzenie prostego eksperymentu. Od razu ostrzegam, że będzie on wymagał od Was, a przede wszystkim od Waszych przedszkolaków trochę cierpliwości, ponieważ żeby przeprowadzić go w pełni, potrzeba kilku godzin. Najlepiej będzie zostawić go po prostu na całą noc 🙂
Czego potrzebujemy?
Ustawiamy szklanki w szeregu, w rzędzie lub w kole, a następnie do co drugiej z nich wlewamy wodę. Teraz (jeśli chcemy) możemy zabarwić ją na różne kolory za pomocą barwników, farb lub bibuły. Nie jest to konieczne do zaobserwowania płynącej do góry wody, ale z całą pewnością uczyni doświadczenie bardziej atrakcyjnym dla dzieci.
Na koniec przygotowujemy paski z ręcznika papierowego i wkładamy je do szklanek w sposób przedstawiony na poniższym zdjęciu.
Na tym etapie dobrze jest zaznaczyć na szklankach poziom wody lub zmierzyć go linijką i gdzieś zapisać.
Po godzinie widać już pierwsze zmiany:
A po całej nocy doświadczenie wygląda tak:
Jak widzicie, poziom wody w szklankach praktycznie się wyrównał.
Jeśli chodzi o kolory: my wykorzystaliśmy do zafarbowania wody bibułę, jak się jednak okazało nie był to najlepszy pomysł, ponieważ nie wszystkie kolory się przeniosły. Myślę, że barwniki spożywcze (najlepiej te w proszku) będą dużo lepszym rozwiązaniem i otrzymacie ciekawszy efekt pomieszanych barw.
Po wykonaniu eksperymentu pozostaje najważniejsza część, czyli wyjaśnienie całego zjawiska maluchowi. Ja wykorzystałam do tego celu tekst i filmik doktora fizyki i dziennikarza naukowego Tomasza Rożka, które znaleźć możecie tutaj.
Życzę Wam udanych eksperymentów! 🙂
Na każdych zajęciach staram się poświęcić około 10-15 minut na naukę czytania metodą sylabową. Jak już wspominałam wielokrotnie, jej pierwszym etapem jest nauka samogłosek. Aby jak najlepiej je utrwalić, proponuję Karolkowi coraz to nowe ćwiczenia, które angażują kolejne jego zmysły.
Tym razem ćwiczenia polegały na odtwarzaniu kształtu liter za pomocą klocków w kształcie sześciokąta, a także za pomocą magnesów na tablicy.
Podczas układania, opowiadałam Karolkowi o wyglądzie poszczególnych samogłosek i wspólnie wymyślaliśmy przedmioty do których są podobne. Próbowaliśmy także ułożyć literki z naszych palców, a następnie całego ciała. To ostatnie ćwiczenie spodobało się Karolkowi najbardziej 🙂
Świetnym sposobem na utrwalenie samogłosek okazało się też opowiadanie w jakich momentach życia nam one towarzyszą, a dokładnie z jakimi emocjami się wiążą np. krzyczymy AAAAAAAAAAAAAA! kiedy się czegoś przestraszymy, mówimy OOOOOO, gdy coś nas zadziwi albo YYYYYY, kiedy nad czymś się zastanawiamy i nie wiemy co powiedzieć 🙂 Karolek dobrze to sobie zapamiętał i często sam z siebie wraca do tych porównań.
Inne ćwiczenia z samogłoskami pokazywałam tutaj i tutaj.
Jeszcze przed Świętami opowiadałam Wam, jak razem z Karolkiem rozpoczęliśmy naukę czytania metodą sylabową. Jak już wówczas wspominałam, pierwszym z jej etapów jest kształcenie umiejętności rozpoznawania i nazywania samogłosek.
Ostatnim razem pokazywałam ćwiczenia w wersji świątecznej o których możecie przeczytać tutaj. Natomiast dzisiejsze zajęcia rozpoczęliśmy od wyszukiwania samogłosek w elementarzu i innych książeczkach dla dzieci.
Elementarz z którego korzystamy pochodzi z wydawnictwa PASJA i jest specjalnie przygotowany do nauki czytania metodą sylabową. Więcej na jego temat możecie przeczytać w tekście sprzed prawie dwóch lat, kiedy to czytania uczył się sześcioletni obecnie Wiktorek – tutaj 🙂
Wyszukiwanie samogłosek w tekście dało Karolowi sporo satysfakcji, bardzo cieszył się z każdej odnalezionej literki 🙂 Dodatkowo ćwiczenie pozwala na pokazanie maluchowi, że znaki których go uczymy są wykorzystywane w praktyce.
Z racji tego, że sala w której prowadzę zajęcia, wyposażona jest w basen z piłkami, które Karol uwielbia, postanowiłam wykorzystać je do ćwiczeń.
Na początku chłopiec wkładał piłeczki do właściwych pojemników, a następnie próbował je wrzucać z większej odległości. Przy okazji poćwiczyliśmy więc umiejętność celnego rzutu 🙂 Następnym razem planuję utrudnić Karolkowi zadanie i nakleić takie same literki na różnych kolorów piłeczki.
Kiedy wszystkie posiadane klocki i puzzle, nie wzbudzają już większych emocji, pora na coś zupełnie innego 🙂 Nie potrzeba wiele, bo zaledwie mnóstwa wykałaczek oraz pokrojonych na dowolnej wielkości kawałków owoców (ja wykorzystałam jabłka). Zabawa jest naprawdę świetna. Takie „klocki” dają możliwość wznoszenia dowolnych konstrukcji, a przy tym pomagają kształtować wyobraźnię, koordynację oraz małą motorykę.
Niewątpliwym plusem jest to, że w między czasie „klocki” można po prostu podjadać, z czego Karolek chętnie skorzystał ;D
Te układanki przypomniały mi o innych, naprawdę wartych kupienia klockach, które pokazywałam jakiś czas temu i o których możecie przeczytać tutaj.